Kleszcze to krwiopijne pajęczaki zamieszkujące niemal wszystkie miejsca na Ziemi. Znane były już starożytnym – Arystoteles określał je mianem odrażających. W chwili obecnej znamy już niemal 900 gatunków kleszczy, z czego w Polsce żyje 19 gatunków. Spotkać je można w starych domach i na poddaszach, na których mieszkają gołębie (obrzeżki gołębie), w lasach (kleszcze pospolite) i na polach (kleszcze łąkowe), gdzie żerują na licznych drobnych gryzoniach. Podczas swojego życia kleszcze przechodzą przemiany – linienia. Z jaj wylęgają się maleńkie larwy, które po wysyceniu się pokarmem odpadają od żywiciela i linieją do stadium nieco większej nimfy. Opita nimfa linieje do stadium dorosłego – samca lub samicy. Samica również pije krew, aby mogła dojrzeć i złożyć (po zapłodnieniu przez samca) jaja.
Kleszcze pospolite, odpowiedzialne za przenoszenie wielu groźnych chorób, między innymi boreliozy i kleszczowego zapalenia mózgu, preferują siedliska wilgotne, ale nie mokre. Najlepiej czują się w lasach mieszanych i liściastych z bogatą warstwą runa i krzewów, stanowiącą dobre schronienie dla zwierząt – podstawowych żywicieli kleszczy. Okazuje się jednak, że parki miejskie o charakterze leśnym też są atrakcyjne dla kleszczy. Nie brak w nich drobnych gryzoni, a często obecne są również większe ssaki (potrzebne dorosłym samicom kleszczy), np. jeleniowate (jak w Lesie Bielańskim lub Lesie Kabackim). Ludzie i domowi pupile (psy, koty) wspaniale uzupełniają „menu” kleszczy. W miastach takich jak Warszawa, w których jest dużo zieleni miejskiej, a korytarze rzeki tworzą tzw. korytarze ekologiczne, zwierzęta migrują dość swobodnie po mieście. Wraz z nimi przemieszczają się kleszcze. Dlatego możemy je spotkać nawet w przydomowych ogródkach, zwłaszcza, jeśli położone są w okolicy parkowej…
Na szczęście dla nas, kleszcze nie są aktywne przez cały czas. Gatunek żerujący głównie na gołębiach – obrzeżek gołębi żeruje głównie w nocy. Kleszcze pospolite, te najgroźniejsze dla nas, są najaktywniejsze rano i pod wieczór, przed zapadnięciem zmroku. Na przestrzeni roku obserwuje się dwa szczyty aktywności: wiosenny (kwiecień – czerwiec) i jesienny (wrzesień – październik). Jeśli lato jest bardzo gorące i suche, szczyt jesienny jest wyraźnie słabszy – kleszczy jest nieco mniej niż na wiosnę. Również mroźna, ale bezśnieżna zima nie sprzyja kleszczom.
Na kontakt z kleszczami narażeni jesteśmy wszyscy. Wczasowicze na Mazurach. Sportowcy uprawiający jogging w parkach miejskich. Dzieci na placu zabaw w parku leśnym. Studenci uczący się na ławce… Oczywiście najbardziej – pracownicy leśni. Ale, paradoksalnie, oni zazwyczaj są najbezpieczniejsi, ponieważ są świadomi ryzyka. Kleszcze czyhają najliczniej na krawędziach ścieżek i na styku dwóch środowisk, np. lasu i pola. Najmniejsze stadia – larwy poszukują drobnych gryzoni aktywnie przemieszczając się wśród traw, ewentualnie siedząc na wysokości kilku, kilkunastu cm nad ziemią na źdźbłach. Większe nieco nimfy oczekują na żywicieli na niskich krzewach i trawach na wysokości do około 50 cm. Dorosłe samice natomiast wchodzą na krzewy do 120 cm. Nigdy nie skaczą z drzew na ofiarę. Nie unoszą się również na pajęczych niciach.
Nieprawdą jest, jakoby kleszcze lubiły lub nie kolor biały. Polskie gatunki kleszczy nie mają oczu i kolor naszej odzieży jest im zupełnie obojętny. Jednak na białym ubraniu łatwiej dostrzec przemieszczającego się pajęczaka. Czapka nie uchroni nas przed atakiem kleszcza, ale pomocny może okazać się repelent, najlepiej zawierający DEET.
Kiedy kleszcz wejdzie na swoją ofiarę, nie wgryza się od razu. Najpierw wędruje po ciele poszukując miejsca z delikatniejszą skórą. U ludzi zwykle są to miejsca za uszami, szyja, okolice pach, pachwin, brzuch, doły łokciowe czy kolanowe. U dzieci najczęściej kleszcze odnaleźć można w okolicy głowy. Kiedy kleszcz jest już zamocowany, nie należy smarować go tłuszczem, ani przypalać ogniem. Powinno się wyjąć pasożyta jednym, zdecydowanym ruchem, przy czym kręcenie w prawo lub lewo nie ma absolutnie sensu. Część osób preferuje kleszczołapki lub inne pomocne urządzenia. Są one jak najbardziej dopuszczalne, pod warunkiem, że nie zgnieciemy nimi pajęczaka, ani nie rozerwiemy go na części, co mogłoby skutkować pozostawieniem w skórze ryjka. Jeżeli po wyciągnięciu z ciała kleszcz porusza się, to znaczy, że wyciągnięty został prawidłowo. Miejsce po pasożycie należy starannie zdezynfekować. Dobrze jest również obserwować skórę – pojawienie się czerwonego rumienia świadczy o rozpoczynającej się chorobie – boreliozie. Do lekarza należy udać się również w przypadku podwyższonej temperatury, objawów przypominających przeziębienie czy zawrotów głowy (mogą świadczyć o początku kleszczowego zapalenia mózgu).
Kleszcze przenoszą wiele groźnych chorób: KZM, boreliozę, babeszjozę, anaplazmozę i inne. Są niezwykle skutecznymi roznosicielami (wektorami) dla patogenów (bakterii, riketsji i wirusów), ponieważ: są względnie długowieczne, żerują na różnych żywicielach (w ciągu całego życia zwykle na trzech), podczas żerowania pobierają względnie dużo krwi (a więc i ewentualnych patogenów) i pozostawiają w skórze dużo śliny (z ewentualnymi patogenami), są niezwykle małe (larwy – 0,5mm, nimfy – do 1,5mm, samice – 4-5mm), a samice są bardzo płodne (u kleszczy pospolitych ilość jaj w składzie może wynosić nawet 5000). Dodatkowo składniki śliny kleszczy sprzyjają namnażaniu się patogenów – blokują układ odpornościowy żywiciela, znieczulają i hamują krzepnięcie krwi zapewniając jej stały napływ do kleszcza. Kleszcze jako takie nie mają naturalnych, wyspecjalizowanych wrogów. Są niezwykle odporne na antropizację środowiska i świetnie radzą sobie w przestrzeni miejskiej.
W ciągu ostatnich lat wzrasta liczba osób pogryzionych przez kleszcze oraz chorujących na choroby odkleszczowe. Związane jest to prawdopodobnie z: ciepłymi zimami, zapewniającymi przetrwanie większej liczby osobników, z dostosowaniem się do życia w miastach (kleszcze potrafią zimować w naszych piwnicach, klimat miast jest również łagodniejszy, co sprzyja kleszczom, które potrafią być aktywne w parkach miejskich nawet w grudniu, gdy temperatury dobowe nie spadają poniżej 5 – 7oC), ale również z naszym stylem życia. Zdrowy styl życia stał się modny, a co za tym idzie coraz więcej osób wybiera aktywny wypoczynek na łonie natury: jogging w parkach, spacery, jazdę na rowerze (kleszcz roweru nie dogoni, ale rowerzyści czasem robią sobie przerwy przysiadając na ławkach lub pniach drzew). Niestety większość nie ma świadomości czyhającego obok ścieżki zagrożenia. Wiele osób również bagatelizuje „takie małe robaczki”. Na szczęście coraz więcej się mówi o krwiopijnych pajęczakach i o zagrożeniach, jakie wiążą się z ich biologią. Powstają nowe produkty, pomagające chronić się przed atakami (skuteczniejsze repelenty) i ich skutkami (szczepionka przeciw KZM, a nad szczepionką przeciw boreliozie prace wciąż trwają). Dlatego jest szansa, że w ciągu najbliższych lat, mimo wzrostu liczebności populacji kleszczy, liczba osób zarażonych chorobami odkleszczowymi będzie spadać.
Materiał opracowała ekspertka kampanii - mgr Marta Supergan-Marwicz